List naczelnika Wydziału Wschodniego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Tadeusza Hołówko do naczelnika Oddziału II Sztabu Głównego Wojska Polskiego pułkownika Tadeusza Pełczyńskiego na temat działalności Dżafera Sejdameta Letter from Tadeus Holowko, head of the Eastern Department of the Polish Ministry of Foreign Affairs to Col. Tadeus Pelczynski, head of the Second Department of Polish Army, about Djafer Seidamet
Transcription
<<l.4>>
272.40
Warszawa, dn. 31 grudnia 1929 r.
<<Pieczęć: Ministerstwo Spraw Zagranicznych>>
J[aśnie] Wielmożny Pan Pułkownik T[adeusz] Pełczyński
- do wiadomości.
Naczelnik Wydziału Wschodniego
T[adeusz]Hołówko
<<Pieczęć: Ekspoz[ytura] 2 Oddz[iału] II Szt[abu] Głów[nego]
Dnia 2. I. [19]30
L[iczba dziennika] = 80
Zał[ącznik] 1
A.A Teka [podpis nieczytelny] VII-O.>>
<<l.5>>
Zał[ącznik] do L[iczba] dz[iennika] 780
Wyciąg z listu p[ana] [Jana] Gawrońskiego do p[ana] [Tadeusza] Hołówki z dnia 14 grudnia 1929 r.
Co do naszych bieżących tu spra[w]: [Dżafer] Sejdamet wyjeżdża w czwartek i będzie w Warszawie przed samymi świętami. Całe materiały do rokowań tatarsko-ukraińskich przesłałem poprzednim kurierem, nic nowego tu nie ma w tej dziedzinie. Żałuję, że teraz akurat wyjeżdża, bo nie będzie mi możliwe do Warszawy przyjechać, a czuję, że byłbym potrzebny, bo znając stąd sprawę może mi łatwiej jak komu innemu z uporem obu stron dyskutować. To też, jeżeli do powrotu Posła nie zakończycie sprawy pozytywnie, może po jego tu powrocie zawezwałby mnie Pan do Warszawy: choćby na swój koszt bym na kilka dni przyjechał, bo zależy mi na tym, by się naprzód posunąć choć o ten jeden konkretny krok, ale inne rzeczy mają teraz Panowie na głowie w Warszawie: ze strachem co dzień gazetę biorę, a z daleka to wszystko gorzej się przedstawia.
Co do innych spraw: komunikat prasowy wychodzi co dzień na prawach dziennika, tak że nie tylko informacje można publikować ale także i krótki artykuły w których dajemy nasze oświetlenie politycznych zdarzeń. Jakkolwiek prasa nic prawie nie przedrukowuje z oczywistych względów, jednak swój wpływ niewątpliwie będzie to wywierać. Redakcji jednak zależy bardzo na tym, że[by] tam zamieszczać głównie kaukaskie informacje, których jest stosunkowo mało, a ja chcę tam zamieszczać wszelkie informacje o Rosji, których tak jest w Turcji brak, i powoli się wybić na główne w Turcji źródło informacji o Rosji: o to mam stałą walkę. Co do sprawy Knaku [Komitet Niepodległości Kaukazu], to nic tu nowego nie ma, oczekuję ciągle wiadomości o tym, co się dzieje w Paryżu z Gruzinami, bo czas już by był te rzeczy do porządku doprowadzić, bo im dłużej trwa stan bezkomitetowy, tym bardziej cierpi i zamiera sama idea komitetowa: stale to mogę obserwować wśród wszelkich zainteresowanych czynników, do jakiego stopnia ten tak
<<l.6>>
-2-
długo trwający stan jest szkodliwy, jak cała od lat kilku dokonana robota w umysłach kaukaskich się pruje i ile będzie potrzeba wysiłków, żeby tę dziurę znów cerować.
Poza tym, jak mówiłem Panu w Warszawie za najważniejszą tu teraz sprawę uważam zorganizowanie czynnego przedstawicielstwa narodowościowej roboty prometejskiej w Angorze: ciągle piłuję o to <<EKowalczyk: w znaczeniu nalegam>> Eminbeja [Resul Zade] i Sejdameta, oni w teorii słuszność przyznają, ale w praktyce nic nie chcą zrobić: Sejdamet bo chce się poświęcić tatarskiej robocie w Dobrudży, a Emin [Resul Zade], bo jest ociężały. Staram się ich przekonywać, bo wstrętnym mi jest dawanie im kategorycznych dyrektyw korzystając w <<EKowalczyk: powinno być w miejscu «w» spójnik «z»>> finansowej przemocy: ale może tak trzeba. W każdym razie prosiłbym te rzeczy dość kategorycznie z Sejdametem omówić, jako Pana bezwzględne zdanie. Coraz silniej się przekonuję o wadze tej sprawy: najważniejszy w tym państwie teren Angory leży zupełnie odłogiem, jeżeli chodzi o nasze sprawy, i co gorsza nie tylko odłogiem, ale jeszcze dajemy się tam bezkarnie rozwijać bolszewickiej robocie przecie nam skierowanej tutaj. Jak możemy wygrać walkę o stanowisko rządu tureckiego wobec Rosji, gdy ani jednego kroku nie robimy, by na ten rząd wpływać tam, gdzie jest jego siedziba?! Oni chcą tam wynaleźć jakichś deputowanych tureckich, którzy by dla nich robotę robili: to nigdy nie będzie to samo, bo każdy dziś deputowany boi się mówić co myśli i zupełnie inaczej mogą przemawiać do braci Turków ci Turcy, którzy sami w niewoli rosyjskiej cierpią; także ten ich projekt zupełnie odrzucam. Rozumiem z drugiej strony, że żaden z nich dziś nie może bez jakiegoś dobrego pretekstu w Angorze osiąść. Zaraz zajdzie pytanie, za jakie pieniądze? A bolszewicy potrafią udowodnić, że za angielskie! Dżafer Sejdamet mógł na jesień jako profesor dać się zaangażować do Angory, ale niestety właśnie wtedy byłem w Warszawie i nie dopilnowałem tego, a wróciwszy przekonałem się, że nic nie zrobił. W tym stanie rzeczy jedynym wyjściem byłoby, żeby Emin i Dżafer dojeżdżali do Angory każdego mie-
<<l.7>>
-3-
-siąca na przemian na 10-15 dni: ale ja funduszów na to nie będę miał: czy Pan może coś na to dać extra? To jest w każdym razie główna dziura w naszej tu robocie i prosiłbym to z Sejdametem załatwić. Jest to kwestia sześciu miesięcy: w lecie w Agorze pusto a od jesieni niech Sejdament osiada w Angorze. On nie chce dosyć zrozumieć, że jak nie wygramy całej sprawy narodowościowej w Rosji, to jego Tatarów i tak diabli wezmą.
Oczekuję niecierpliwie instrukcji w sprawie Czerkiesów <<EKowalczyk: grupa etniczna z północno-zachodniego Kaukazu tzw. Czerkiesja>>, zetknąłem się tu już bardzo ostrożnie z jednym z ich przywódców, co jeszcze pogłębiło moje obawy: jest to duża organizacja, ściśle zakonspirowana, licząca około czterystu inteligentów jako członków – co na Turcję jest bardzo dużo – chcą wkrótce dojść do tysiąca inteligentów. Dzisiejszy regime się z Czerkiesami dosyć źle obchodzi, bo Czerkiesi walczyli z początku razem z Grekami przeciw Kemalowi [Mustafa Kemal Atatürk], stąd u nich naturalnie pewna niechęć do dzisiejszej Turcji i stałe utrzymywanie stosunków z dawnymi wielkościami czerkieskiemi z czasów sułtańskich, zamieszkujących, w obawie szubienicy w Paryżu. W Syrii wydają gazetę o wyraźnie antytureckiem zabarwieniu. Nie chcę jeszcze wydawać sądu o całej robocie, ale co jest zupełnie pewne, to że wszelkie kontakt[y] Knaka z niemi poprzez [Said] Szamila musi w razie wykrycia zupełnie podciąć podstawy jakiejkolwiek roboty Knaka w Turcji. Proszę więc o instrukcje w tej ważnej dla mnie sprawie. Sejdamet o niej nie wie, ani poza Szamilem inni członkowie Knaka.